Po wypadku mężczyzna walczy o życie. Nagranie z kamer monitoringu mrozi krew w żyłach . Katarzyna Hołuj. Nie żyje kanadyjski „król sobotnich poranków”. Miał 86 lat;
„Gdy już wszystko w życiu poukładałem i chciałem nacieszyć się córkami i wnukami, przyszła choroba. Takie życie. Ale nie będę siedział i o śmierci myślał” – powiedział pan do prawdziwego facetaDostałem list. List od Przyjaciela. Mężczyzny, który – co tu wiele ukrywać – jest dla mnie swego rodzaju inspiracją. Kochający mąż, troskliwy ojciec trójki dzieci, właściciel firmy. Nie często o tym mówi, ale wiem, że nie miał łatwego życia. I to poczynając od spraw osobistych, rodzinnych po to pozostał ciepły i serdeczny. I coś jeszcze: nieznoszący pozorowania. Zaradny, męski, twardy facet. Zawsze powstający. Po naszemu, panowie: najlepszy towarzysz do pójścia na piwo na długie męskie rozmowy. To od niego był ten list. Nie mogłem się doczekać, aż go pisze w nim o pewnym spotkaniu. Spotkaniu, które utwierdziło go w kierunku obranej przed laty drogi. Sam się głowiłem, co takiemu facetowi jak on może być jeszcze potrzebne w tym potwierdzeniu. W utwierdzeniu siebie samego o słuszności misji, jakiej się podjął. Przecież tak po mojemu, to już jest przysłowiowym „debeściakiem”. Co takiego mogło być w tym spotkaniu, o którym napisał w liście?Czytaj także:Mężczyźni! Chodźmy do kościoła, jesteśmy tam potrzebni!„Prawdziwy, siwy mędrzec”„Niedawno jadąc trasą, na której nie miałem planów się znaleźć, zabrałem na stopa pewnego jegomościa. Pan miał na imię Jan…” – zaczyna w liście Marek. „Okazało się, że jedzie do miasta naświetlać komórki rakowe. Ucieszył się, że go zabrałem. To wiele skróciło mu drogę”.Potem następuje przepiękny w swej męskiej prostocie i oszczędności opis pasażera: „Wiek 66 lat. Prawdziwy czerstwy mężczyzna ze wsi, który poprzez swoje życiowe doświadczenie oraz to, że nie „pęka” mimo trudności, stał się dla mnie jeszcze jednym życiowym drogowskazem. Tego dnia był mi naprawdę potrzebny. Rozmawiało nam się wspaniale. Jechałem z prawdziwym, siwym mędrcem”.Czy walka z rakiem boli?Co tak zainspirowało Marka? Tłumaczy kilka linijek później. „Pan Jan mówi do mnie tak: «Wie Pan… Mam cztery córki, ale nie mam pretensji do Pana Boga. Jak dzisiaj patrzę na tych facetów, co to dookoła, to już te dziewczyny lepsze». Uśmiałem się. Potem opowiedział mi o swoim życiu. 38 lat w małżeństwie z tą samą żoną, o której mówił z wielką troską. Martwił się, że zostaje sama, gdy on jeździ do szpitala. Zaimponowało mi strasznie, że wszystko miał zaplanowane i rozsądnie rozwiązane. Mimo choroby nadal utrzymywał 3 krowy na gospodarce. I to tylko po to, by mieć się czym zajmować. I znów cytat z Pana Jana: «Bo facet musi walczyć do końca».„Całe życie był cieślą i stwierdził, że gdyby nie ta choroba, to „jeszcze by po rusztowaniach biegał”. Wspomniał o swoim ukochanym psie, z którym chodził na dalekie spacery. Pies zdechł niedawno. Ze starości. Od kilku tygodni nie chodził już ze swoim Panem, tylko czekał na niego w bramie…Wtedy go zapytałem – pisze dalej Marek – czy zabiegi, na które jeździ, są bolesne. Odpowiedział rozbrajająco i z uśmiechem: «Niespecjalnie, ale wolałbym ten czas spędzić na spotkaniu z przyjaciółmi»”.Czytaj także:Siłownia Ewangelizacyjna w Łodzi. Największe ciężary nie są na sztangach, tylko na sercuChoroba przyszła niespodziewanieI gdy już wszystko sobie poukładał…Rok temu na św. Jana wyprawił z żoną swoje imieniny. Zamówił piękny namiot, pod którym spotkali się goście, a wśród nich rodzina i sąsiedzi. Opowiadał, że była przepiękna Noc Świętojańska, a oni rozmawiali i śmiali się do samego rana. Wszystko w świetle powieszonych pod namiotem latarenek.„I gdy już wszystko w życiu poukładałem i chciałem nacieszyć się córkami i wnukami, przyszła choroba. Takie życie. Ale nie będę siedział i o śmierci myślał”. Marek wie, że to nie były tylko słowa. „Postawa Pana Jana nie zdradzała ani trawiącej go choroby, ani wieku. Mimo tego, że miał na sobie pieluchę o czym sam mi powiedział, był nadal czujnym, zdyscyplinowanym i zwartym mężczyzną. Jednocześnie pełnym humoru i otwartości. Typ prawdziwego życiowego wojownika, który walczy i nie poddaje się do końca – bez względu na okoliczności. Jeden z tych wyjątkowych ludzi, którzy zjednują sobie szacunek i sympatię od pierwszych chwil znajomości”.Męska przyjaźń jest świętaNa koniec Marek przechodzi do sedna całej tej historii. Na moment, na który podczas lektury całego listu czekałem od początku. Kulminację opowieści o prawdziwym i zahartowanym męskim sercu. „Podczas całej naszej podróży Pan Jan nie zdradzał swojej religijności. Zapewne zauważył, że gdy wsiadał, ja akurat odmawiałem Różaniec. Na koniec, gdy podjechaliśmy już pod szpital, wyciągnął pieniądze, chcąc zapłacić za przejazd. Gdy kategorycznie odmówiłem, zapytał mnie, jak w takim razie może mi się odwdzięczyć. Odpowiedziałem, żeby się za mnie modlił”. I wtedy się wydarzyło…„W oczach Pana Jana pojawiły się łzy. Odparł ze wzruszeniem, że jest gorliwym katolikiem i będzie od tego dnia mówił za mnie różaniec. Obiecałem, że ja będę robił dokładnie to samo w jego intencji. Ten twardy chłop wysiadał ze łzami w oczach i machał do mnie, gdy też ciągle jestem pod wrażeniem tego spotkania i wspominam je ze wzruszeniem. Zaprzyjaźniliśmy się z Panem Janem przez tę godzinę, chociaż nigdy więcej w życiu się nie spotkamy. Pomyślałem sobie, że męska przyjaźń jest święta i jest to jedna z najwspanialszych rzeczy, jakie mogą spotkać człowieka. Prawdziwe braterstwo może rozkwitnąć nie tylko w walce o wspólną sprawę, w szkolnej ławie czy gdzieś w okopach. Czasami wystarczy chwila, abyśmy poczuli się prawdziwymi Braćmi. Będę się modlił za Pana Jana, do kiedy tylko mi starczy sił. I wszystkich czytających ten tekst proszę o to samo”.Koniec listu. Skończyłem czytać. Już nic nie napiszę. Po co? W męskim dziale miały być krótkie teksty. Tak obiecywałem. I tak będzie także:Uczmy naszych synów utraconej sztuki męskości
Wyjdź wcześniej z pracy, odpuść trening, nie przemęczaj się, zjedz pożywną kolację, napij się herbaty z imbirem i cytryną i połóż wcześniej spać. Jest szansa, że już po jednym lub dwóch takich dniach, gdy zwolnisz obroty, organizmowi uda się uniknąć infekcji, bo w porę dodałeś mu sił. Warto wsłuchiwać się w siebie i
Na zegarku 23:50. Nastawiam budzik i wślizguję się pod kołdrę. Po kilku minutach czuję delikatny dreszcz. Ok, może mi się wydaje – myślę. Po 15 minutach, mimo grubej zimowej kołdry, naprawdę czuję, że jest mi zimno. Dotykam czoła – gorące jak piasek rozgrzany lipcowym słońcem. Bum bum. Bum bum. Czuję przyspieszone bicie serca. Teraz już jestem pewien – g…orączka! Schodzę po termometr. Wciskam przycisk, przykładam do czoła i czekam jak na szpilkach. Oczekiwanie na wyniki maturalne albo wynik alkomatu w trakcie kontroli drogowej to pikuś. Tu się teraz waży moje życie i zdrowie. Czekam 4 sekundy, jakbym czekał całą wieczność. Jest. Pierwsze, co do dochodzi do mózgu, to zielony kolor podświetlenia, wskazujący, że teoretycznie jest ok. Ale ja się nie dam oszukać jakiemuś chińskiemu urządzeniu kupionemu na promocji w SuperPharmie. Tak jak myślałem. Kolor zielony kłamie, liczba na termometrze zwiększa puls o jakieś 20 uderzeń. Jest źle. Jest gorączka. 37,3 stopni (słownie: trzydzieści siedem i trzy dziesiąte). Wojtek, uspokój się. Wszystko będzie dobrze. Wszystko będzie dobrze. Gdzie te tabletki!? Ok. Mam, wezmę dwie od razu. Przecież za chwilę temperatura może podskoczyć. Wracam do łóżka i trzęsąc się z zimna próbuję zasnąć. Dreszcze ustępują po 15 minutach. Znowu schodzę do salonu zmierzyć temperaturę (dlaczego od razu nie wziąłem termometru ze sobą???). To samo. Nic nie spada. Cholera. Dobra, może trzeba trochę poczekać. Ale zaraz… przecież dwa miesiące temu wróciłem ze środkowej Afryki. Może to MALARIA?! Plasmodium ovale Biorę komórkę i wpisuję: o-bja-wy ma-la-rii. Sporo linków. Klikam pierwszy. Czytam: Malaria, czyli inaczej zimnica (…). No masz, przecież jest mi zimno, to na pewno to. Czytam dalej. Bóle głowy… – mam, głowa mi przecież pęka. Przyspieszone bicie serca – to też się zgadza. Nagłe dreszcze – są, przyszły nagle, faktycznie. Wysoka gorączka, ok. 40 stopni co 3-4 dni – 37,3 to przecież prawie 40. Pamiętam, że na matmie uczyli, że jak większe od 5 to zaokrąglamy w górę. Poza tym, to przecież może być wyjątek i nigdzie nie napisali, jaka jest minimalna temperatura w takich wypadkach. Gorączka to gorączka. 3 dni temu też miałem. 36,9 co prawda, ale czułem się fatalnie. No i regularność by się zgadzała. Czyli już wiem, to postać choroby zwanej trzeciaczka, pierwotniak Plasmodium ovale. Nudności, wymioty, biegunka – niby nie mam, ale im dłużej to czytam to tym bardziej mi nie dobrze. Leczenie. Czytam wyrywkowo. W oczy wpadają co raz gorsze słowa: kroplówka, respirator, dializa, przetaczanie, umieralność. O Boże. Zdrowaś Mario… Dobra, trzeba się przygotować. Oddział zakaźny jest na drugim końcu miasta. Ok, pojadę rano. Sprawdzam szybko jak wygląda. Spoko, warunki niezłe. Jeśli mam tam spędzić kilka tygodni, to dam radę, ale zaraz… jak zakaźny, to przecież nie będę się mógł z nikim widywać! Oczyma wyobraźni widzę siebie przyklejonego do okna sali szpitalnej i syna na rękach żony, którzy z daleka kiwają do mnie zapłakani. Chociaż leżę, czuję jak mi się uginają nogi. Dlaczego mnie to spotyka?! “Plus i minus to jedyne co widzę” Po 1,5 godzinie wertowania internetu natykam się w końcu na jakieś forum, na którym napisali, że malarię przechodzi się jak grypę czyli 3-7 dni i że w ogóle luzik. Uspokoiłem się. Na pewno gość ma rację. Siedzi w Afryce, to pewnie wie lepiej niż Ci wszyscy doktorzy od siedmiu boleści na poprzednich trzydziestu ośmiu portalach. Zasnąłem. Po ciężkiej, psychicznie i fizycznie, nocy budzę się o Sprawdzam puls. Chyba jest ok. Sięgam po termometr jak po rozżarzony węgiel. Uff!! Kamień z serca spada niczym notowania Ryszarda Petru. 36,6!!! Jestem zdrowy!!! Ale czy na pewno…? _______________ To nie jest AszDziennik. Historia niestety jest prawdziwa w 99%. Comments comments
We wtorek, 19 lipca doszło do poważnego wypadku na plaży w Boszkowie. Dwudziestoletni mężczyzna po skoku "na główkę" do jeziora, doznał urazu kręgosłupa. Lekarze po walce o życie
3,5-letnia Lena Graś walczy z groźną chorobą. Aby wygrać tą nierówną walkę konieczny jest przeszczep szpiku kostnego. W piątek, 5 sierpnia w starostwie powiatowym odbędzie się akcja honorowego krwiodawstwa i rejestracja potencjalnych dawców szpiku. Lena Graś walczy z groźną chorobą. Konieczny jest przeszczep szpiku kostnegoLena choruje na chorobę genetyczną Von Recklinghausena. Ponadto w pierwszym roku jej życia zaatakował ją nowotwór. Po wielomiesięcznej walce i pobycie w szpitalu Lenka pokonała wroga. Radość rodziców i bliskich dziewczynki nie trwała Wydawało się, że wszystko zmierza już ku dobremu. Po długim pobycie w szpitalu, leczeniu na oddziale onkologiczny, rekonwalescencji, ciągłych rehabilitacjach i badaniach życie Lenki wreszcie wchodziło na właściwe tory. We wrześniu miała pójść do przedszkola - opowiada ciocia dziewczynki. - Jednak ten niegodziwy potwór ponownie ją zaatakował Na początku lipca dziewczynka miała wykonane rutynowe badania krwi. Ich wyniki zaniepokoiły lekarzy. Dodatkowa diagnostyka potwierdziła przypuszczenia Lenka zachorowała na rzadką odmianę białaczki. Białaczkę szpikową - zespoły mieloproliferacyjne. Ponownie wróciła do szpitala. Tym razem w walce z chorobą potrzebuje pomocy. Konieczny jest przeszczep szpiku kostnego - dodaje mimo przeciwności losu jest bardzo pogodnym dzieckiem. Uwielbia tańczyć, jeździć autkami i oglądać Świnkę Pepe. Wiele czasu poświęca także na zabawie ze zwierzętami - kocha psy i koty. W piątek, 5 sierpnia w sali sesyjnej starostwa powiatowego w Obornikach zorganizowana zostanie honorowa akcja krwiodawstwa. Zbiórka zostanie połączona z dniem dawcy szpiku prywatne- Wierzymy, że wówczas uda się nam znaleźć dawcę dla naszej Lenki. Tylko komórki macierzyste od jej genetycznego bliźniaka mogą uratować jej życie - mówi ciocia akcję krwiodawstwa organizują koledzy z pracy mamy Leny - Klub Honorowych Dawców krwi działający przy Sądzie Okręgowym w Poznaniu. Akcja potrwa od godz. 9:30 do dawcy szpiku kostnego w Obornikach- W Polsce co godzinę jedna osoba dowiaduje się, że choruje na białaczkę. Tylko dzięki zdrowemu dawcy szpiku kostnego, można tę chorobę pokonać - przekonują członkowie z fundacji DKMS promując Dzień Dawcy kto może zostać dawcą szpiku?- Zarejestrować może się każdy zdrowy człowiek pomiędzy 18 a 55 rokiem życia, ważący minimum 50 kg. Zajmuje to tylko chwilkę, polega na przeprowadzeniu wstępnego wywiadu medycznego, wypełnieniu formularza z danymi osobowymi oraz pobraniu wymazu z błony śluzowej z wewnętrznej strony policzka - informują przedstawiciele panującym stereotypom również pobranie komórek macierzystych nie jest ani bolesne, ani ryzykowne dla dawcy. - Istnieją dwie metody pobrania komórek. W około 80 proc. stosowana jest metoda pobraniowa z krwi obwodowej. Polega to na tym, że krew krąży przez około 4 godziny z jednej ręki do drugiej. Natomiast komórki macierzyste są zbierane w specjalnym woreczku - informują metodą jest pobranie z kości szczegółów na temat poboru szpiku kostnego można znaleźć na stronie fundacji DKMS i Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Poznaniu. Lena Graś walczy z groźną chorobą. Konieczny jest przeszczep... Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Monika Miller zmaga się z depresją. Monika Miller nie ukrywa, że od lat walczy z depresją dwubiegunową i stanami lękowymi. Fani gwiazdy niepokoją się o jej zdrowie, jednak sama na bieżąco informuje ich o swojej kondycji. Jeden z ostatnich wpisów wnuczki byłego premiera wywołał ogromne emocje wśród jej wielbicieli.
Sklep Dom i ogród Dekoracje domu Plakaty Oferta SzybkoPrezent : 44,00 zł Dodaj do listy Dodaj ten produkt do jednej z utworzonych przez Ciebie list i zachowaj go na później. Opis Opis Śmieszny plakat - obrazek PAMIĘTAJ! MĘŻCZYZNA NIE CHORUJE ON WALCZY O ŻYCIE! Plakaty oprawione są w ramkę w kolorze białym lub czarnym - podczas zamówienia prosimy o podanie koloru. Śmieszny prezent dla Faceta lub Kobiety, jako śmieszny element ozdoby mieszkania! Zabawny plakat w skrócie: rozmiar wydruku: kartka A3 rozmiar razem z ramką: 44 x 32 cm, ramka z trwałego, ładnego tworzywa sztucznego, do wyboru 2 wersje kolorystyczne ramki - czarna lub biała, wydruk na grubym papierze fotograficznym - mega kolory i jakość! nadruk zaprojektowany i wykonany w naszej pracowni, z przodu plexi odporna na UV - nie żółknie, a nadruk nie blaknie, z tyłu płyta HDF - solidna, łatwa w wyciągnięciu (w razie chęci zmiany plakatu) śmieszny pomysł na prezent dla Faceta lub Kobiety, najwyższa jakość produktu wykonanego w Polsce! błyskawiczna wysyłka prosto z naszej pracowni, od ręki! To dobry pomysł na prezent: na urodziny, imieniny, mikołajki, pod choinkę czy tak po prostu - bez okazji, dla chłopaka, dziewczyny, męża, żony, mamy czy taty. Dane szczegółowe Dane szczegółowe ID produktu: 1263537113 Nazwa: Plakat - Pamiętaj! Mężczyzna nie choruje, on walczy o życie Marka: Gadget Master Producent: Gadget Master Numer katalogowy: 2729 Recenzje Recenzje Dostawa i płatność Dostawa i płatność Prezentowane dane dotyczą zamówień dostarczanych i sprzedawanych przez .
Skarpetki mężczyzna nie choruje On walczy o życie – sprawdź opinie i opis produktu. Zobacz inne Skarpety męskie, najtańsze i najlepsze oferty.
Podkładka pod myszkę KLASYCZNA:Wymiary: 230mm x 190mmGrubość: 2,5mmPodkładka pod myszkę SEWN-EDGE:Wymiary: 235mm x 200mmGrubość: 3mmWykończenie: mocne obszycie, zwiększa trwałość podkładki i na długo zapewnia jej walory wizualneCechy wspólne:Rodzaje myszek: optyczne, laseroweKształt: prostokątSpód: antypoślizgowy, wykonany z kauczukuNadruk: pełnokolorowy, niewyczuwalny w dotyku
Nie mogłem utrzymać widelca w dłoni, nic przełknąć i tak bardzo bałem się, że to moja ostatnia Wigilia. Łzy lały się samoczynnie. Wszyscy cierpieli razem ze mną. Wiem, że nie byłem do końca świadomy powagi sytuacji w jakiej się znalazłem, ale inaczej nie zniósłbym tego. Żona zadbała, aby lekarz nie mówił mi całej prawdy.
Ludzi online: 291, w tym 11 zalogowanych użytkowników i 280 gości. Wszelkie demotywatory w serwisie są generowane przez użytkowników serwisu i jego właściciel nie bierze za nie odpowiedzialności.
raIMaGO. 2a5xvwy3pj.pages.dev/642a5xvwy3pj.pages.dev/2532a5xvwy3pj.pages.dev/1272a5xvwy3pj.pages.dev/2292a5xvwy3pj.pages.dev/3282a5xvwy3pj.pages.dev/532a5xvwy3pj.pages.dev/802a5xvwy3pj.pages.dev/2342a5xvwy3pj.pages.dev/292
mężczyzna nie choruje on walczy o życie